Spójrz w głębię jeziornych odmętów pamięci!
Co nie chcą pamiętać, ni bóstwa, ni święci!
W bór nimf i driadek, czarowną krainę...
W lato najburzowsze... zamieci pełną zimę!
I zawyj nam wietrze, zębaty niepokorą!
Walczmy dziś z mrokiem... szablą do walki skorą!
Mknąc między olchami i dębowym cieniem
Bądźmy śmiechem, pieśnią, nadziei płomieniem!
I odnajdźmy sens w naszej desperacji
Promienni światłością, zaprzeczmy negacji
Świtając brzaskami w nocnych zamkach grzechu
Pod sklepieniem pałacu... nawet i pod strzechą!
Pięścią bezwzględności utopioną w płaczu
Zwyciężymy wszystko... chociaż wrony kraczą
Latając nad nami swą smętną czarnością
Stawimy im czoła- śmiechem i radością!
Widzisz te chochliki, szarpiące za liście?
I pył gwiezdny, co lawendy srebrem chce opadać dżdżyście?
Widzisz te upiory i stworzenia lasu?
Co mieszkają w Nibylandii od początku czasu?
Zabiorę Cię do nich, w drodze przez szaleństwo
Bądźmy jak kompania... albo jak rodzeństwo
A kto wie, jaka będzie nas walka czekała?
Niech do nas przybędzie anielica biała!
Co nie chcą pamiętać, ni bóstwa, ni święci!
W bór nimf i driadek, czarowną krainę...
W lato najburzowsze... zamieci pełną zimę!
I zawyj nam wietrze, zębaty niepokorą!
Walczmy dziś z mrokiem... szablą do walki skorą!
Mknąc między olchami i dębowym cieniem
Bądźmy śmiechem, pieśnią, nadziei płomieniem!
I odnajdźmy sens w naszej desperacji
Promienni światłością, zaprzeczmy negacji
Świtając brzaskami w nocnych zamkach grzechu
Pod sklepieniem pałacu... nawet i pod strzechą!
Pięścią bezwzględności utopioną w płaczu
Zwyciężymy wszystko... chociaż wrony kraczą
Latając nad nami swą smętną czarnością
Stawimy im czoła- śmiechem i radością!
Widzisz te chochliki, szarpiące za liście?
I pył gwiezdny, co lawendy srebrem chce opadać dżdżyście?
Widzisz te upiory i stworzenia lasu?
Co mieszkają w Nibylandii od początku czasu?
Zabiorę Cię do nich, w drodze przez szaleństwo
Bądźmy jak kompania... albo jak rodzeństwo
A kto wie, jaka będzie nas walka czekała?
Niech do nas przybędzie anielica biała!