Music

sobota, 20 września 2014

Powieść epistolarna

CZĘŚĆ PIERWSZA
16 maja, 1966 r.
Och, nawet nie wiesz jak już zdążyłam się stęsknić za zapachem i smakiem świeżego domowego chleba, za zapachem parzonej czarnej kawy oraz dobrym domowym cieście z wiśniami. Na samą myśl, leci mi ślinka z ust. Przyjacielu, rozpoczęłam samotną tułaczkę po świecie. Zasmuca mnie myśl, że musiałam zostawić Ciebie samego, tak bardzo mi Ciebie tu brakuje. Szkoda, że zdecydowałeś się zostać w Toruniu. Ja za to pragnę porwać się nieskazitelnej młodości oraz odszukać zagubioną wolność i poczuć się jak dziecko, które nie ma żadnych obowiązków, żadnych najmniejszych zmartwień. 
Obecnie pomieszkuję w małym moteliku na wsi pod pięknym Paryżem. Mam mały szary pokoik, jest tu mała nocna szafka i małe łóżko, drewniana stara szafa, a w niej pełno kurzu. Zasłony są wyblakłe od słońca i okna brudne od deszczu.
Jutro mam zamiar go zwiedzić, to podobno miasto zakochanych, a może uda mi się w końcu znaleźć męża? Mam już dwadzieścia dwa lata, a wciąż jestem sama. Moje wszystkie koleżanki wyszły już za mąż, tylko ja zostałam, ale mam dobre przeczucie, że właśnie tu znajdę swoją prawdziwą miłość, na którą czekam całe życie. Trzymaj za mnie kciuki, mój drogi przyjacielu!

23 maja
Albercie, jestem tu już tydzień, pogoda mi nie dopisuje. Ciągle pada, a ja ciągle siedzę w małym ciasnym moteliku, nie ma tu nawet ciepłej wody, ale co się dziwić wynajęłam pokój za marne grosze, dobrze, że nie kapie mi na głowę. Zaraz miły Pan Mancini, właściciel moteliku zawiezie mnie do Paryża. Jedzie po zakupy dla chorej matki, podobno nie może stać z łóżka. Biedna. Mancini jest dla mnie bardzo uprzejmy, mam wrażenie, że wpadłam mu w oko, wczoraj wieczorem przyszedł do mojego pokoju z dwoma kubkami herbatki oraz rogalikami z nadzieniem malinowym. Rozmawialiśmy wesoło, o wszystkim. Zaczęliśmy od naszych rodzin, jego ojciec pochodził z Polski, dlatego tak łatwo rozmawiało mi się z nim. W końcu poczułam się trochę mniej osamotniona.
 Po herbatce poszliśmy  przejść się  po wsi. Niebo było tak gwieździste, tak fantastyczne, jak nigdy dotąd. Mancini ujrzał spadającą gwiazdę, pomyślał życzenie, ale postanowił mi go nie zdradzać, ścisnął jedynie mocniej mą dłoń. Pogoda była jak na zamówienie, było ciepło i nawet nie padał deszcz. Większość czasu na spacerze spędziliśmy siedząc pod wielką wierzbą i wpatrując się w siebie, było doprawdy romantycznie. Wróciliśmy do motelu dopiero po dwóch godzinach.Wysoki niebieskooki blondyn z dłuższymi włosami zanocował u mnie w pokoju tamtej nocy.

1 czerwca
Zastanawiam się ciągle, czy rodzice za mną tęsknią, czy może jednak cieszą się, że wyjechałam? Mój kochany przyjacielu, nie widzę Cię już prawie miesiąc, tak bardzo tęsknie za Twoim anielskim uśmiechem i  angielskim poczuciem humoru. Tęsknie za rozmowami i  Twoim dotykiem. Przypomniałam sobie dzisiaj jak w ostatni dzień siedzieliśmy razem na łące, Ty czytałeś mi książkę głaszcząc delikatnie moje ramię. Wpatrywałam się wtedy w Ciebie z uwagą, rozśmieszałeś mnie robiąc głupkowate miny. Potem zaś nazbierałeś mi bukiecik polnych kwiatów, które zasuszyłam. Nie mówiłam Ci tego, ale w tamtym dniu czułam się szczęśliwa i pełna energii, tak samo jak za młodzieńczych lat, kiedy razem kradliśmy jabłka z sąsiedniego ogrodu starej Kowalskiej. Ach, najedliśmy się tych jabłek jak szaleni aż potem brzuchy nas bolały. Albo gdy wpadłeś do rzeki, a ja musiałam Cię z niej wyciągać. Pamiętasz?
Mogłabym tak wspominać wieczność, ale brakuje mi czasu. Dziś zmieniłam miejsce zamieszkania, przeniosłam się do romantycznej stolicy Francji, do Paryża. Jutro pójdę poszukać dorywczej pracy aby móc utrzymać się chociaż na te kilka dni, potem wyruszam do Niemiec. 
Dzisiaj mam zamiar wybrać się pod wieżę Eiffla. Odzieje się w czarną suknię i piękną biżuterię od Ciebie, a włosy upnę w kok, mówiłeś, że tak mi pięknie... Wieczorem wyruszę w pogoń za przyszłym narzeczonym, jestem przekonana, że dziś go spotkam, razem zjemy romantyczną kolację w blasku księżyca. Powie mi, że zakochał się we mnie od pierwszego wejrzenia, a potem ucałuje mą dłoń. A ja cała rozpłynę się jak słodka tabliczka czekolady. 
Ciekawe, czy będzie przystojny? I czy będzie miał brązowe oczy, takie jakie uwielbiam. Może będzie miał ciemną bródkę i jasną cerę? Ciekawe, czy pocałuje mnie na pierwszej randce? Tak bardzo pragnę się zakochać w mężczyźnie, który pokocha i mnie. Jeśli mi się spodoba, oddam mu się nawet na pierwszym spotkaniu.
Pan Mancini okazał się być żonaty, niewiele starszy ode mnie z nowo narodzonym synkiem. Co za los mój nieszczęśliwy, skazał mnie na takie grzechy... Jest mi żal kobiety Mancina i dziecka jego, że takiego męża ma złego. Mam nadzieję, że nie rozbiłam ich małżeństwa. Wstyd mi, Przyjacielu, wstyd...

19 czerwca
Siedzę pod wielkim liściastym dębem, wiatr rozwiewa moje kasztanowo-rude włosy, a słońce otula mą bladą cerę swoimi ciepłymi promieniami. Wokół otaczają mnie barwne kwiecie, fiołki, kaczeńce oraz maki. Pięknie komponują się w wiosennym bukiecie, który zrobiłam dla Ciebie. Szkoda, że nie możesz go teraz zobaczyć. 
Mam w ręku zielony ołówek oraz mój szkicownik. Zgadnij kogo dziś naszkicowałam? Nie! Nie zgaduj! Powiem Ci wprost... To jest Stefan! Tak, Stefan! To właśnie jego poznałam pod wieżą Eiffla. Pozwól, że opowiem Ci wszystko od początku. Jestem taka szczęśliwa, Przyjacielu. Czuję, że jest to ten mężczyzna, który będzie ze mną na zawsze, jest idealny. Mamy tyle wspólnego ze sobą, nawet zaprzyjaźniona Ewa stwierdziła, że jesteśmy sobie przeznaczeni. 
W blasku  księżyca przy gwieździstym lekko pochmurnym niebie, spacerowałam po Paryżu. Tułałam się od zakamarka do zakamarka poświęcając na to około dwóch godzin. Nogi powoli odmawiały mi posłuszeństwa, były lekko spuchnięte i ociężałe. A plecy? A plecy tak bolały jakbym pracowała w polu przez cały tydzień nachylona zbierając truskawki. Postanowiłam usiąść na ławce w pobliżu małej, choć naprawdę pięknej fontanny. Z ust małych barokowych aniołków wylewała się woda, czysta jak łza.Wokół nich owijały się węże, kusząc je do grzechu. Wydaje mi się, że niektóre z nich chciały przejść na złą stronę, ale coś, nie wiem co, zatrzymało je. 

środa, 17 września 2014

Pomiędzy

Bez żadnego słowa,
siedzę cicho, 
czekając na potężnego Boga.
Wołam, szlocham, kocham!
W bukiecie kwiatów 
widzę Boga.

W marmurowej bladej ścianie
widnieje Jego twarz 
jak na pięknym obrazie. 
W różach, we fiołkach
widzę twarz mojego Aniołka!
W ludziach jest wiele
wątpliwości, ale każdy

zna swoje wartości. 

Bez skazy, bez jadu i gradu siarki.

Bez piekielnej ciemności

i szatana bez mądrości.

Bez żadnej ze stron, 

siedzę pośrodku półmroku

zastanawiając się, 

co jest ważne, a co ważniejsze...

z tych świata stron...



Dla Ciebie ♥